środa, 23 grudnia 2015

Epilog - Purpose


Cześć, maleńka.

Pamiętasz mnie jeszcze? Tego, który nazywał Cię aniołkiem, gdy przypominałaś diabełka z krwi i kości. 

Skoro to czytasz, mnie już nie ma. Przestałem być nieszczęśliwym człowiekiem w świecie żywych. Stałem się szczęśliwą duszą w świecie umarłych, pośród tysięcy innych, zbłąkanych duszyczek. I jest mi tam dobrze. Panuje wieczne lato, a na obiad serwują czekoladę z truskawkami. Tymi samymi, które spadały z nieba w postaci śnieżnych płatków. I czuję się jak w domu, bo do domu właśnie wróciłem.

Nie piszę, bo nie mogę spać. Piszę, bo zasługujesz na to, by do Ciebie pisać. Piszę, bo należy Ci się słowo wyjaśnienia. A nawet kilka słów. Bo jesteś warta powieści, nie jedynie krótkiego wiersza trudnego w interpretacji. Nie byłaś skomplikowana. Przebiegłem strona po stronie, od prologu po ostatnie zdanie epilogu. Czym więc przy powieści byłby oszczędny w słowach poemat?

Zamknij na moment oczy i wspomnij chwilę, w której pierwszy raz spojrzałaś w moje. Było ciemno, niewiele widziałaś, mam rację? Za to ja widziałem więcej. Może to księżyc oświetlał Twoje tęczówki, a może Twój prolog był mniej skomplikowany niż mój. Nie potrzebowałaś wiary we własną siłę, bezpieczeństwa czy miłości. Pragnęłaś szczęścia. Tak niewiele i tak wiele zarazem. I wolności. Tak, wolności.

Opowiedziałem Ci całe życie. Prócz jednego dnia. Otworzyłem przed Tobą własną powieść. Lecz zagiąłem jedną stronę, a gdy wydała mi się zbędna, wyrwałem, pozostawiając poszarpaną krawędź kartki. Tę wyrwaną stronę trzymasz właśnie w dłoniach, być może obmywając łzami. Proszę tylko, nie utop jej. Nie ma kopii zapasowej.

Jeszcze raz zamknij oczy. Nie zapomnij ich otworzyć. Inaczej nie poznasz zakończenia powieści.

Wyrwaną z życiorysu stroną był dzień, w którym Cię poznałem. O świcie usiadłem na obrzeżach dworca głównego. Mijali mnie ludzie i mijały pociągi. Podziwiałem zlewające się w jedno szyby pędzących wagonów. Odliczałem czas do odjazdu pociągu o 17:35. Dlaczego czekałem na ten? Bo o tej godzinie ponad dwadzieścia jeden lat temu urodziłem się do bycia nieszczęśliwym człowiekiem. O 17:34 stanąłem na przejeździe oddalonym od stacji o 426 kroków w za dużych butach. Ruszył. Usłyszałem gwizd lokomotywy i poczułem drżenie szyn. Położyłem się na torach jak na najwygodniejszym łóżku. Spojrzałem jeszcze w pochmurne niebo i zapowiedziałem nadchodzącą burzę. A pociąg był coraz bliżej. Aż nagle świst powietrza przeszył w pół myśli o burzy. I pociąg pojechał dalej, zostawiając nieszczęśliwego mnie. Miał być przepustką. Okazał się drogowskazem. Zrobiłem za mało dobrego, bym mógł zaznać ukojenia. I wtedy wróciłem na 18th Street, a na mojej drodze pojawiłaś się Ty. Ty i Twoje nieszczęśliwe oczy, w których odnalazłem swój cel.

Moim celem stało się Twoje szczęście.

Obiecałem sobie, że nie wrócę na dworzec, dopóki nie uczynię Cię szczęśliwą. I obiecałem sobie również, że pewnego dnia wrócę. Byłem tego pewien bardziej niż wschodu słońca o świcie i zachodu wieczorem.

Pielęgnowałem Twoje szczęście, cząstka po cząstce, byś pewnego dnia mogła odjechać tym samym pociągiem, który wskazał mi drogę do ciebie. Byś mogła odjechać szczęśliwa. I uwolniona.

Nie planowałem się w Tobie zakochać. Nasza miłość była pięknym efektem ubocznym odgórnie przygotowanego planu. Możesz wierzyć lub nie, ale ten efekt uboczny był najlepszą sekundą wieczności. Mojej wieczności. Nikt tak nigdy nie kochał. W to uwierzyć musisz. Obaliliśmy mit, że efekt uboczny jest zjawiskiem niepożądanym. Ja pożądałem Cię bardziej, niż możesz sobie wyobrazić.

Po dotarciu do celu mogłem odejść w spokoju. Odrodzić się na nowo do bycia szczęśliwym. Osunąć się w Twój cień, a w moje światło. Pozwoliłem Ci sięgnąć dna, byś odbijając się, widziała kolory w każdym dniu.

Kochałaś mnie, nigdy nie miałem wątpliwości. Teraz nie mam wątpliwości, że zrozumiesz. Bo tak jak Ty warta jesteś wielostronicowej powieści, tak mi wystarczy trudny w interpretacji poemat. Odszedłem z myślą, że pozostawiłem po sobie tę jedną wyrwaną stronę, na której zamieściłem całą powieść. Odczytałaś mnie całego, od pierwszego wersu po ostatnią kropkę. Spójrz czasem w niebo i wspomnij, że Twoje szczęście nie zostało zapisane w gwiazdach, a w nadwoziu pociągu odjeżdżającego z dworca głównego w Detroit o 17:35.

Wierzę, że pewnego dnia ktoś napisze o Tobie nową powieść. Mi wystarczy mój jednostronicowy poemat i świadomość, że spisał go Twój uśmiech.

Uwolniłem siebie, uwalniając Ciebie. I oboje jesteśmy szczęśliwi.

Dotrzymałem obietnicy, pamiętasz?

Ps. Gdy żegnałaś mnie na peronie, wiedziałaś, co chcę zrobić. Widziałem to w Twoich oczach i słyszałem w głosie. Dziękuję, że zrozumiałaś. Dziękuję, że mi pozwoliłaś. To największy dowód miłości.







~*~





Powinnam napisać długą notkę, ale nie mam na nią siły. Jak niektórzy z Was napisali, to było moje opowiadanie, moja historia i również moje zakończenie. Zostawiam je takie, jakie jest. Co z Nataszą - dopowiedzcie sobie sami. Ja swoją wizję mam, ale daję Wam możliwość utworzenia własnej. Bez fałszywej skromności - jestem dumna z tego, co napisałam. Dziękuję Wam, że wspieraliście mnie przez te osiem miesięcy. Dziękuję.

24 komentarze:

  1. Od pierwszego zdania poleciała mi łezka, przeczytalam cale i łzy strumieniami splywaja mi po policzkach:') Dziękuje że napisalas coś tak pięknego. Ta historia zawsze będzie moją ulubioną.

    OdpowiedzUsuń
  2. :'( :'( :'( :'(. Płacze. Płacz jak malutkie dziecko. Kocham cię i twoje opowiadania. Brak mi słów. Nie spodziewałam się takiego zakończenia. Naprawdę jestem pod wrażeniem. Nie wiem co mogę jeszcze napisać bo to co teraz czuje jest nie do opisania. Po prostu brak mi słów i tyle

    OdpowiedzUsuń
  3. Epilog cudny *.* Dziękuje za opowadanie ... Mam nadzieję że nie kończysz z pisaniem

    OdpowiedzUsuń
  4. ja tak kurewsko ryczę

    OdpowiedzUsuń
  5. nienawidzę cię za to. do samego końca łudziłam się ze to skończy się dobrze, że ten ostatni rozdział przed epilogiem to tylko sen nataszy albo justina. Miałam nadzieję do samego końca, zniszczyłas ją i zniszczyłaś mnie

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejne opowiadanie twojego autorstwa które doprowadziło mnie do łez.... Ciesz sie bo takich jest tylko garstka :/ Kurde, liczyłam z Julką na happy end.. eh, to twoje opowiadanie, tak. Zakonczylaś je dobrze, na swój sposób zakończyło się szczęśliwie.. Bardzo dobre opowiadanie. *-*

    Buzi

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepsze ff jakie w życiu czytałam, kocham cię za nie! <3
    Zapraszam! http://time-for-us-to-become-one-jbff.blogspot.com/
    http://the-dark-soul-jbff.blogspot.com/
    :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oczywiście, że wolałabym szczęśliwe zakończenie ale z jedenj strony uwolnił się od cierpienia i smutków :"( Ale patrząc z drugiej może zbyt łatwo się poddał ? Może gdyby z nią wyjechał,coś by się zmieniło? No nic , nikt tego nie wie :( Mam tylko nadzieje, że dodasz dodatkowy rozdział, żebyśmy zobaczyły jak żyję nataszka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jedyne czego pragne to to by dodala przynajmniej kilka zdan co z Nat..

      Usuń
  9. Dodaj dodatkowy rozdział co stało się z Nataszką! :* Można się domyślić, że jest szczęśliwa, bo wtedy miała przeczytać list. Co do zakończenia. Fenomenalne! Historia, prawdziwa.. Taka realna. Pokazuję, prawdziwą miłość i cierpienia związane z nią. Bardzo Ci dziękuję, za tak piękne opowiadanie. Swoją drogą łzy lecą mi jak małemu dziecku, nie tylko przy tym rozdziale bo przy kilku poprzednich też! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże... To opowiadanie to coś pięknego... Ja...Uh, nie wiem co mam napisać. Płaczę jak głupia... Nie mogę, moje serce jest rozbite na milion kawałeczków. Miałam nadzieję, że to opowiadanie skończy się szczęśliwie, ale rozumiem, że Twoim celem było inne szczęście... Cholera, teraz jak widzę albo słyszę o stacji kolejowej lub o pociągach to płacze... Chyba ten uraz pozostanie mi bardzo długo... Po prostu wyobrażam sobie na nich zapłakanego i załamanego Justina... Mimo wszystko dziękuję Ci za to opowiadanie Skarbie <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  11. O Jezu, znowu się poryczałam. To opowiadanie było wspaniałe i chyba na zawsze je zapamiętam. Zakończenie mimo, że z śmiercią to wspaniałe. Nic dodać nic ująć:)
    Wesołych Świąt, skarbie! 😌
    http://wait-for-you-1dff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Coś pięknego, brak mi słów. Totalnie... :c <3 cieszę się, że zostawilas właśnie tak.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie mogę uwierzyć że zakończyłas jedne z moich najbardziej ulubionych opowiadań. Choć miałam nadzieję że zakonczysz to, że Natasza i Justin razem to zakończą i skończą. Jesteś najlepszą pisarką i jestem pewna że zobaczę kiedyś twoją książkę w księgarni lub bibliotece i powiem "kiedyś czytałam jej pierwsze opowiadania na internecie.."
    Dziękuję ci za tą piękną i oryginalną historię.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziekuje!❤ dziekuje za wszystko, kocham to, mam nadzieje ze napiszesz takich jeszcze wiecej ! Smutne zakonczenie, wzruszajace,pelne smutku i lez! Kocham to, dziękuję ❤

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję Ci że pisałaś to FF mimo wszystkich komentarzy narzekania że kończysz już tego bloga i będzie tylko epilog. ja wierzyłam że zakończenie to będzie coś przez co będę płakała przez dobre pół godziny i miałam racje... To było najlepsze FF ze wszystkich które czytałam <3 Kocham to FF i to jak piszesz i uwierz Epilog to było to wielkie ostateczne ""COŚ"" na co wszyscy czekali :) Kocham i jeszcze raz kocham i prosze o następne FF ^_^

    OdpowiedzUsuń
  16. no i znowu, po raz kolejny przy tym ff nie potrafie opanowac łez, a obiecalam sobie, ze plakac nie bede, strasznie przywiazalam sie do bohaterów tego opowiadania ale z kazda chwila zdaje sobie coraz wieksza sprawe z tego, ze to ff nie mogło byc z tych, ktore koncza sie happy endem, od poczatku, pierwszych slow i ich spotkania, ukazalas wszystko doklanie takie jakie powinno byc, nic nie jest podkoloryzowane zeby, tak jak to w ff bywa, mimo przeszkód i trudności zycie bylo nadal piekne. ty pokazalas przez to zakonczenie, ze nie zawsze wszystko jest takie jakie chcemy zeby bylo i mimo, ze jeszcze dlugo bede siedziala zaryczana i prawdopodobnie przeklinała cie w duchu za uśmiercenie kogos tak kochanego jak justin z 18th street, ciesze sie, ze wlasnie tak to skonczylas, mam wrazenie, ze wlasnie dzieki temu to opowiadanie ma dusze, jest takie jakie byc powinno: realistyczne. dziekuje, ze poswiecilas temu swoj czas i napewno nerwy na nas ale mam cicha nadzieje, ze nagle teraz wpadniesz na kejny genialny pomysł i zaczniesz pisac cos nowego czego ci z całego serca zycze! jeszcze raz dziekuje @fairlessbieber

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny epilog. Naprawdę zapiera dech w piersi :D Zapraszam Cię kochana na mojego bloga, liczę na ocenę twojego fachowego oka :** http://newcompany-zaynmalik-ff.blogspot.com/
    btw. świetny szablon, Justin <333

    OdpowiedzUsuń
  18. Opowiadanie piękne! Jestes mega uzdolniona. Ale co do zakonczenia..Z jednej strony rozumiem Justina, zbyt duzo przezyl a Nat miala jeszcze droge by uciec..Ale z drugiej strony..Postąpił okropnie, jak tchorz..Przeciez mogl wyjechac z Nat i zacząć nowe, lepsze życie..Teraz jestem załamana bo nwm co mam o tej koncowce myslec..Ze mamy sb sami dopowiedziec..Blagamy cie o przynajmniej dwa zdania co z Nat..Jak i czy wogole zyje!! Błagamyy!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie wierzę, że to już koniec. Nadrobiłam w końcu całą resztę i nie potrafię opanować łez smutku, że Justin zginął oraz, że ta cała historia się właśnie skończyła. Tyle emocji, tyle przeróżnych uczuć, zarówno tych negatywnych, jak i pozytywnych. Nie sądziłam, że tak bardzo przywiążę się do kolejnej historii fan fiction. Uwielbiam i Ciebie dziewczyno i to, co tu przeczytałam. Bardzo związałam się zarówno z główną bohaterką, jak i z jej partnerem. A epilog niesamowity. Mimo wszystko nie chciałabym otrzymać takiego listu, jak Natasha. Ale... Historia jej, jak i Justina, jest naprawdę niesamowita. Sama chciałabym trafić na taką 18th Street i spotkać tak wspaniałego, cudownego chłopaka. Dziękuję Ci za każdą moją wylaną łzę podczas czytania tego opowiadania. Po prostu Cię kocham.

    PS dopisuję się pod prośbą Sabinkaa BL o kilka zdań na temat tego, co dzieje się z Natashą.

    OdpowiedzUsuń
  20. Długo się zabierałam za przeczytanie ostatnich rozdziałów,bo przeczuwałam,że zakończenie będzie smutne...i nie myliłam się. Paula złamałaś mi serce,ale w taki piękny sposób,ze pozwoliłabym Ci to zrobić kolejny raz. To opowiadanie były po prostu cudowne. Przyznam,że na początku je uwielbiałam,potem uwielbiałam trochę mniej,a w ostatnich rozdziałach się zakochałam. To opowiadanie daję na prawdę wiele do myślenia. Dopiero pod koniec zrozumiałam cały sens ich historii. Justin po prostu stał się aniołem stróżem Nataszy.Przykro mi,że tak postąpił,że się poddał,ale może w taki sposób zazna spokoju. Wiemy jak trudno mu było tutaj na ziemi...A Nataszę bardzo podziwiam,że pomimo tego,jak bardzo go kochała,pozwoliła mu zrobić to co zrobił.
    Podsumowując dziękuje,że to napisałaś.Dziękuje za te łzy,które wylałam. Dzięki Tobie uświadomiłam sobie, czym są prawdziwe problemy i jak potężna jest miłość.(Mam nadzieję,że sama doświadczę kiedyś podobnej.Że spotkam takiego samego Justina jak z 18th Street.) Kocham Cię. Kocham to fan fiction i mam nadzieję,że napiszesz jeszcze wiele takich historii.

    OdpowiedzUsuń