piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział 13 - I was wrong...

Justin wpatrywał się tępo w ścianę, trzymając w dłoniach delikatnie pachnącą koszulkę Natashy. Przykładał ją blisko twarzy i płakał w cienki materiał, pochłaniający zarówno słone jak i gorzkie łzy. Obiecała mu, że wróci, że nie zostawi go samego. To on namawiał Natashę do powrotu do domu. Namawiał ją, aby powróciła do dawnego życia, bezpiecznego, w dostatku, w którym jej małe, kruche ciałko nie było zagrożone. Pragnął dla niej wszystkiego co najlepsze, a teraz, gdy Natashy nie było obok od dwóch godzin, nie potrafił poradzić sobie z własnym sercem, pragnącym bliskości piętnastolatki bardziej niż wody, niż powietrza.
Tęsknił za nią tak cholernie mocno, mimo że trzymał ją na kolanach jeszcze parę godzin temu. Próbował pogodzić się z myślą, że Natasha odeszła od niego, że już nigdy więcej nie ujrzy jej uśmiechu i pary łagodnych, wpatrzonych w niego tęczówek. W ciągu kilku tygodni, spędzonych z drobną szatynką przy boku, odzwyczaił się od samotności. Teraz na nowo musiał przywyknąć do myśli, że nikt nie obudzi go delikatnym pocałunkiem, złożonym na policzku. Znów został sam.
Naraz wśród starych murów odbiły się echem kroki. Były jednak zbyt ciężkie, aby mogły należeć do filigranowej Natashy. Nie rozbudziły więc w sercu Justina nadziei. Zdziwił się nieco, gdy wyrosła przed nim postać brata Natashy, ze schowanymi w kieszeniach garnituru dłońmi. Zmarszczył brwi i ostatni raz otarł załzawioną twarz koszulką dziewczyny, zanim wstał i oparł się plecami o zimną, wilgotną ścianę. Podświadomie bał się jego słów, bał się rozmowy z mężczyzną. Bał się, ponieważ wiedział, że po wyjściu Davida może cierpieć znacznie mocniej.
-Znów się spotykamy - zaczął, wycierając lekko spocone dłonie w materiał spodni. - I znów w mało ciekawych okolicznościach.
-Co masz na myśli? - szatyn uniósł brwi, a jego serce zacisnęło się boleśnie. 
Strach narastał.
-Przysłała mnie tutaj Natasha. Sama nie była w stanie wrócić tutaj, do ciebie, ponieważ - wciągnął przez zaciśnięte zęby powietrze i zawahał się.
Wciąż nie wiedział, co powinien zrobić, co powiedzieć, jak się zachować. Chciał wykazać się lojalnością względem ojca, lecz ciężko było mu zdradzić młodszą siostrę, którą kochał i o którą troszczył się od wielu lat, na swój sposób. Kiedy jednak ujrzał spartańskie warunki, w jakich przez ostatnie tygodnie mieszkała jego siostrzyczka, poczuł ukłucie w sercu. Brudna, wilgotna podłoga, stare, odrapane ściany, cienki materac w rogu i zwykły ćpun, który dotykał ją i przytulał każdego dnia.
-Ponieważ? - Justin nie mógł wytrzymać narastającego napięcia. Jego oddech zatrzymał się już parę minut temu, natomiast serce biło coraz wolniej, jakby w każdej chwili miało zatrzymać się w piersi.
-Natasha postanowiła wrócić do domu, wrócić na stałe. Przekonała się, że to życie, że życie przy tobie nie jest dla niej. Nie potrafi dłużej funkcjonować w twoim świecie. Przywykła do dostatku w ciągu wielu lat życia. Chyba nie myślałeś, że zrezygnuje z tego wszystkiego dla ciebie. Justin, nie chcę łamać ci serca, ale Natasha nigdy nie traktowała cię poważnie. Byłeś dla niej jedynie kilkudniową odskocznią od problemów. Natasha jest młoda i głupia. Chciała spróbować czegoś nowego, wykorzystując ciebie i twoją naiwność. Wiesz, stary, przykro mi, ale pamiętaj, że to jedynie nastolatka. One często mają swoje chwilowe humorki. 
Pod Justinem ugięły się kolana, a cały jego świat zawirował. Dopóki David stał przy ścianie baraku, Justin wstrzymywał łzy, chociaż nieubłaganie cisnęły się pod drżące powieki. Był bliski omdlenia. 
-Natasha nie jest taka - wyszeptał bez cienia pewności w głosie. 
Nie wiedział już, komu powinien wierzyć. Czy Natashy, która przez ostatnie tygodnie stała się oczkiem w jego głowie, czy jej bratu, który nie miał najmniejszego powodu, aby kłamać. Był rozbity i mógł jedynie szukać wyjścia z sytuacji, które mniej go zrani.
-W takim razie dlaczego nie ma jej teraz tutaj, przy tobie, tylko śpi na swoim łóżku, w swoim pokoju, w swoim domu? Poza tym, powiedz, dlaczego miałbym cię okłamywać? Nic do ciebie nie mam, Justin. Raz ci nawet pomogłem. A teraz przyjechałem tutaj, na prośbę Natashy, aby powiedzieć ci, żebyś wrócił do dawnego życia i zapomniał o niej. Jest jeszcze głupim dzieciakiem i sama nie wie, czego chce. Jeśli cię zraniła, wybacz jej to. Taka po prostu jest. Ma talent do krzywdzenia innych. Nie byłeś pierwszym, któremu złamała serce.
David ostatni raz klepnął szatyna w plecy, posłał nikły uśmiech i wyszedł z baraku. Kroczył wąską ścieżką do zardzewiałej bramy i dopiero kiedy przeszedł przez metalowe pręty, wsiadł do samochodu i ruszył z piskiem opon, Justin mógł dać upust emocjom. Gwałtownie rzucił o ścianę zaciskaną w dłoni koszulkę Natashy. Była jednak zbyt lekka, aby choćby musnąć mur skrawkiem materiału. Nie miał siły, aby stać na prostych nogach. Oparł się o ścianę i zsunął po niej na wilgotną podłogę. Już dawno nie płakał tak silnie jak teraz. Oczy zamieniły się w najprawdziwszy wodospad. Co prawda ocierał policzki rękawem regularnie co pięć sekund, lecz chęć zatamowania potoku nie przynosiła żadnych efektów. 
Nie bolało go samo odejście Natashy. Pragnął dla niej wszystkiego co najlepsze i nawet podświadomie cieszył się, że pośród czterech ścian domu odnajdzie bezpieczeństwo i dostatek. Od początku powtarzał jednak, że jeśli Natasha miałaby pewnego dnia zniknąć bez słowa wyjaśnienia, wolałby nigdy jej nie poznać, aby nie cierpieć i nie wylewać kolejnych litrów łez. Tak było i teraz. Przedzierała się przez niego prawdziwa wściekłość. Nie miał siły płakać, nie miał siły myśleć. Chciał zasnąć i nie otworzyć oczu nigdy więcej. Kiedy w końcu, po tylu latach, odnalazł szczęście chociaż na parę tygodni, znów zostało mu w brutalny sposób odebrane.
-Dziwka - mruknął przez łzy, wyciągając z bocznej kieszeni jej torby paczkę z papierosami. Wsunął jednego do ust, podpalił końcówkę zapalniczką i zaciągnął się głęboko. - Ale przynajmniej wiem, kim dla ciebie byłem, zanim zdążyłbym się w tobie zakochać, a po twoim odejściu rzucić się pod pierwszy przejeżdżający pociąg.
Justin nie miał w zwyczaju obrażać kobiet, zwłaszcza tak młodych i pięknych jak Natasha. Tamtego dnia uwierzył jednak w każde słowo Davida, zaufał mu bezgranicznie, popełniając największy w życiu błąd. Kiedy większość słonych łez spłynęła po rozgrzanych policzkach, miał ochotę rozładować gniew poprzez wrzaski, krzyki bądź działkę narkotyku, na którą nie był w stanie uzbierać wystarczającej sumy pieniędzy. Była zbyt późna pora, aby znalazł na dworcu choćby jednego klienta, a u Tysona zapatrzył się w pół grama heroiny. Na więcej nie byłoby go stać. Na więcej nie miał siły. Znów zapragnął zapaść w wieczny, niekończący się sen.
-Ależ ja byłem cholernie głupi. Aż wstyd mi za samego siebie, nienawidzę własnej naiwności - zaczął mamrotać nieprzytomnie, leżąc płasko na twardym materacu. Nie przejmował się, że rozmawiał z samym sobą. Nie potrafił zdzierżyć zalegającej dookoła ciszy.
Przez parę długich minut wpatrywał się w sufit, z którego regularnie kapały spore krople wody, a kiedy dopalił papierosa do samego końca, zgasił go na ścianie, pozostawiając świeży ślad popiołu. Wsłuchiwał się z zamkniętymi oczyma w szum wiatru i pojedyncze dźwięki ptaków z pobliskiego lasu. Uspokajał się. Z każdą chwilą oddychał ciszej, a jego serce powracało w normalny rytm bicia. Wystarczyło jednak, aby wspomniał twarz uśmiechniętej Natashy, oblanej anielskim pięknem, aby po raz kolejny wybuchnąć głośnym, panicznym płaczem.

***

Natasha leżała na miękkiej, ciepłej pościeli, z policzkiem przytulonym do pachnącej poduszki. Próbowała zasnąć, przespać czas aż do powrotu Davida. Odzwyczaiła się jednak od wygód. Wolała cienki materac u boku szatyna, na którego widok jej serce drżało. Natashę rozpraszał nawet brzdęk sztućców w kuchni. Wiedziała, że nie zaśnie. Nie teraz, gdy jej myśli krążyły tylko i wyłącznie wokół Justina. Czuła do niego coś niezaprzeczalnie silnego.
Dziewczyna niechętnie zwlekła się z łóżka i powłóczyła nogami do drzwi pokoju, a później schodami na parter, gdzie przy stole, z dzisiejszą gazetą w dłoniach, siedział ojciec , a mama przed laptopem, uzupełniając służbowe dokumenty. Vanessa natomiast krzątała się po kuchni, krojąc w drobną kostkę świeże owoce.
-Boże, dziecko, jak ty schudłaś! - matka Natashy wydała z siebie stłumiony krzyk.
Natasha jedynie przewróciła teatralnie oczyma i stanęła obok siostry, aby nalać do przeźroczystej szklanki soku pomarańczowego.
-Co mnie nie zabije to mnie wzmocni - mruknęła, upijając szybko kilka łyków. - Skoro żyję, oznacza to, że tam gdzie mieszkałam było mi dobrze i nie powinniście tego na siłę zmieniać.
Jak podejrzewała, rodzice nie byli zainteresowani jej dalszymi słowami. Powrócili do swoich zajęć, zupełnie ignorując córkę. Jedynie Vanessa przyglądała się Natashy podejrzliwie. Szatynkę zaczęła irytować jej wzmożona ciekawość, dlatego z głośnym hukiem odstawiła szklankę na blat i odwróciła się twarzą w stronę siedemnastolatki.
-O co ci chodzi, Van? - westchnęła, odrzucając na plecy długie, świeżo umyte i jeszcze lekko wilgotne włosy.
-Zakochałaś się? Jesteś wręcz nienaturalnie szczęśliwa - zaczęła wystukiwać zadbanymi paznokciami rytm o blat w kuchni, wkładając do ust niewielki kawałek jabłka.
-Van, proszę cię, nie udawaj, że cię to interesuje.
-Nie chcesz mówić, nie mów, twoja sprawa - wzruszyła ramionami i wyszła z kuchni, zostawiając w powietrzu jedynie silny zapach perfum.
Natasha również pragnęła wrócić schodami na górę i zaszyć się pod ciepłą kołdrą, jednak wtedy usłyszała odgłos butów, ocieranych w wycieraczkę. Wstrzymała oddech, gdy David przeszedł przez próg salonu z powagą wymalowaną na twarzy i lekkim bólem w oczach. Szatynka skinęła głową w stronę schodów. Chciała zamknąć za nimi drzwi sypialni i z zaangażowaniem wsłuchiwać się w słowa, przekazane mu przez Justina.
-I co, rozmawiałeś z nim? - spytała ochoczo, nie kryjąc szerokiego uśmiechu na ustach.
-Myślę, Natasha, że nie masz powodu do radości - westchnął cicho. - Usiądź na łóżku, proszę.
Natasha poczuła w sercu silny ucisk. Nigdy w życiu nie bała się słów drugiego człowieka jak w tym momencie. Miała świadomość, że ta jedna rozmowa z bratem może zmienić jej życie. Albo wprowadzi do niego jasne światło, albo pokryje ciemnymi chmurami.
-Byłem u niego, rozmawiałem z nim. Powiedziałem mu, że za nim tęsknisz, że chciałabyś do niego wrócić. Wiesz, sądziłem, że przejmie się moimi słowami, jednak on okazał się zupełnym przeciwieństwem człowieka, którego znałaś. Zaśmiał się jedynie i stwierdził, że nie chce, abyś do niego wracała. Powiedział również, że byłaś dla niego utrapieniem, dzieciakiem, którym musiał się opiekować. Natasha, lepiej mu bez ciebie, musisz się z tym pogodzić.
-Justin nie jest taki - wyszeptała, nie odrywając spojrzenia od skupionej twarzy brata. W jej głosie zabrakło jednak pewności siebie. Nie była niczego pewna, a w jej sercu rodziły się wątpliwości, czy rzeczywiście kiedykolwiek znaczyła dla Justina więcej, niż przypadkowa, bogata dziewczynka, której znudziło się życie w dostatku.
-Więc dlaczego nie przyszedł tu ze mną, aby cię zobaczyć, przytulić, tylko siedzi na materacu w tej jego ruderze i wypala kolejno twoje papierosy? Natasha, dlaczego miałbym cię okłamywać? Nie mam w tym najmniejszego celu. Pomogłem ci raz, a teraz pomagam ci po raz drugi. Zaufaj mi, nie ma co zawracać sobie tym facetem głowy. Jesteś dla niego zdecydowanie za dobra.
Z każdym kolejnym słowem Davida szatynka zaczynała powoli rozumieć, że podczas kiedy w jej sercu rodziły się uczucia do Justina, on jedynie wykorzystał jej naiwność i dobro. Naprawdę sądziła, że była dla niego kimś ważnym, kimś bliskim, kimś, komu mógłby zaufać. Pomyliła się i już teraz zaczęła żałować, że kiedykolwiek spotkała szatyna na swojej drodze. Namieszał jej w głowie, pokazał inną stronę świata, tę, w której pozycja społeczna nie miała najmniejszego znaczenia. Miała do niego również żal, że pozwolił jej utonąć w odcieniu swoich tęczówek, że pozwolił jej zauroczyć się w jego rysach twarzy, w głosie, w dotyku.
-Natasha, nie płacz. Jesteś moją małą siostrzyczką, której nie mogę pozwolić na wylewanie łez przez jakiegoś faceta - David wydął dolną wargę i owinął ramiona wokół drobnej talii Natashy, gdy po jej policzkach spłynęły pierwsze łzy.
Czuł ogromne wyrzuty sumienia, lecz jednocześnie wiedział, że postąpił słusznie. Zwyczajnie bał się o życie i zdrowie siostry. Miał pewność, że przebywając dłużej w towarzystwie Justina, na ulicy, skończyłaby jako narkomanka, zarabiająca na działkę własnym ciałem. Była na to zdecydowanie za młoda. Miała całe życie przed sobą, a David wiedział, że przemieniając słowa Justina i Natashy uratował siostrę przed największym w życiu błędem. Nie chciał za kilka lat odwiedzać jej nagrobka na cmentarzu i zarzucać sobie, że kiedy mógł wyrwać ją z piekła, siedział przed telewizorem i myślał wyłącznie o czubku własnego nosa.
-Dlaczego nie powiedział mi wcześniej, że jestem dla niego jedynie problemem? Przecież nie siedziałabym mu dłużej na głowie. Przełożyłabym przez ramię torbę i szukała innego miejsca do noclegu. Dlaczego pozwolił, abym naprawdę coś do niego poczuła? Przecież wiedział, że jestem bardzo wrażliwą osobą i łatwo mnie zranić. Nie wyglądał na osobę, która czerpie radość z krzywdy innych. Wręcz przeciwnie, był najwspanialszym chłopakiem, jakiego spotkałam w życiu. Taki dojrzały, kochany, troskliwy i w dodatku cholernie przystojny - pociągnęła głośno nosem, ocierając łzy w koszulę brata, odkrytą spod dwóch skrzydeł marynarki. - Przeżyłam z nim swój pierwszy pocałunek i pierwszy... - odkaszlnęła niezręcznie. 
O mały włos nie wypowiedziałaby kilku słów za dużo. Jej relacje z Davidem nie pozwalały dziewczynie na swobodne dzielenie się z nim intymnymi przeżyciami. Krępowała się rozmawiać przy nim na bardziej osobiste tematy. Nie potrafiłaby wprost powiedzieć, że ocierając się delikatnie o Justina wprowadziła swoje ciało w granice rozkoszy, a jęcząc cichutko jego imię do ucha, naprawdę chciała więcej.
-Co pierwsze? - uniósł ku niebu jedną brew i położył pod brodą Natashy dwa palce. Dopiero teraz zauważał ogromną różnicę w proporcjach ich ciał. Nigdy wcześniej nie zwrócił uwagi na to, jak małą i drobną dziewczyną jest jego siostra. 
-Niewiele brakowało, a przeżyłabym z Justinem swój pierwszy raz. Gdyby Justin nalegał, naprawdę nie miałabym oporów. Żadnych oporów. Chciałam tego - przyznała nieśmiało.
Wyplątała się z uścisku Davida i ponownie zagrzebała w pościeli. Zwinięta w kłębek, zajmowała dziesiętną część całego łóżka. To właśnie jej wątła budowa ciała obudziła w Justinie pragnienie opieki i troski. 
David w pierwszej chwili wciągnął ze świstem powietrze, a po chwili przysiadł na skraju łóżka. Czasem czuł się tak, jakby to on był ojcem Natashy. Poświęcał jej znacznie więcej uwagi, niż rodzice i bardziej wnikał w problemy dziewczyny. Również teraz, kiedy usłyszał, że jego piętnastoletnia siostra podejmuje tak ważne kroki w życiu, nie krył zaskoczenia. Dla niego już zawsze będzie dzieciakiem, mimo że powoli zmieniała się w kobietę.
-Znajdziesz kogoś lepszego, zobaczysz - pocieszył ją nieudolnie, powodując jedynie zirytowane westchnienie Natashy.
-David, chciałabym zostać sama. Możesz mnie zostawić? Naprawdę nie mam ochoty dłużej rozmawiać ani o Justinie, ani o czymkolwiek innym. Chcę spać.
Mężczyzna skinął głową, wstał z łóżka i, posyłając siostrze ostatnie spojrzenie, wyszedł ze skromnie urządzonej sypialni. Natasha gwałtownie zrzuciła z ciała kołdrę i pozwoliła kolejnym łzom spłynąć po policzkach. Jej serce pękało z każdą chwilą, w której coraz dobitniej przekonywała się, że delikatny uśmiech Justina, budzący ją o poranku, to przeszłość. Już nigdy nie poczuje na ciele jego silnych ramion, już nigdy nie usłyszy kojącego głosu. I już nigdy nie będzie mogła własnym uśmiechem pobudzać go do życia.
-Szmaciarz - szepnęła i ostatni raz pociągnęła nosem.
Nie chciała płakać. Nie chciała płakać przez faceta. Uważała się za osobę silną i postanowiła trzymać się przyrzeczenia do końca. W słabość wciągała ją tylko jedna rzecz - ciasno zwinięta folia w kieszeni dresów, po brzegi wypełniona odmierzonym gramem heroiny.
Oczy Natashy błysnęły, a przez mięśnie przebiegło rozluźnienie. Kiedy nie miała przy sobie Justina, potrzebowała czegoś, co w równym stopniu zastąpi jego obecność. 


~*~


Polecajcie w komentarzach lub na moim asku fan fiction, w których Justin:
1) Jest w gangu
2) Jest agresywny i brutalny
3) Ma problem z kontrolowaniem złości
Dziękuję <3

Polecam!

20 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nie, nie, nie. Miałam nadzieję, że David ogarnie się i im pomoże a teraz co? Płaczę. Oni siebie przez niego znienawidzą! Jak mógł złamać serce własnej siostrze? Tak ją kocha? No chyba w dupie. Nie wierzę w to po prostu. Czekam na kolejny rozdział.

      Usuń
  2. Omg jaki rozdział.Dlaczego ten jej brat to zrobił.Teraz i Justin i Natasha będą cierpieć.Czekam na następny ;) a to ff,które polecam http://bizzle-opowiadanie.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział <3
    Czekam na next :* strasznie szkoda mi tej dwójki :(
    /Wiki

    OdpowiedzUsuń
  4. "Utrapieniem, dzieciakiem, którym musiał się opiekować" - to na pewno nie są słowa Justina. Natasha nie może w to wierzyć. Chociaż z drugiej strony to właśnie powiedział jej brat, więc teraz stoi między młotem a kowadłem. Boże, przecież Justin i Natasha są dla siebie stworzeni! Mam nadzieję, że szybko wyjaśnią tą sytuację i wreszcie będą razem.
    Rób dalej to, co robisz. Wychodzi Ci to świetnie i kto wie, może kiedyś przeczytamy Twoją książkę? Masz mnóstwo świetnych pomysłów, nie przestawaj pisać. Widać, że tworzenie sprawia Ci przyjemność, a to jest najważniejsze. Bo nie piszesz dla nas, piszesz dla siebie, dla własnej pociechy i zadowolenia. To Twoja wyobraźnia, nie nasza. Z nami tylko się nią dzielisz.
    Zostaję do końca z Tobą,
    soothingvoice.

    www.soothing-voice.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedynym szmaciarzem jest to David. Jak on mógł zrobić coś takiego. Rozumiem, że chce dobrze dla siostry ale to przeszło wszelkie pojęcie. Genialny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. mam nadzieje ze dodasz szybko <3 mam tez nadzieje ze wszystko sie szybko wyjasni :)

    OdpowiedzUsuń
  7. David postąpił cholernie źle ale nie można go za to winić. On chciał tylko żeby Natasha była bezpieczna, chciał jej dobra. Szmaciarzem to jest ich ojciec. Jak można być tak egoistycznym i perfidnym?
    Cudowny rozdział, G.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny rozdział <33 Polecam in-my-mind-ff.blogspot.com


    moment-destorys-everything.blogspot .com

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział oczywiście niesamowity. Martwi mnie to bardzo że Justin tak łatwo uwierzył w słowa Davida. Mam nadzieję, że szybko się spotkają i wyjaśnią wszystko. Pozdrawiam i powodzenia w dalszym tworzeniu <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Dlaczeeeeeeegoooooo tak????? Oni muszą być razem przecież!!!!
    A co do bloga to polecam http://truebieberlife.blogspot.com jedynie to justin nie jest tu w gangu

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie !!!!!!!!!! Dlaczego???? Placze...masz to odkrecic!!!! Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  12. ciekawy rozdział, ciekawe co teraz będzie się działo :p

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak zawsze cudowny *-*
    http://wait-for-you-1dff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wierze w to co tu się porobiło. A wszystko przez tatę Natashy i Davida, który nie sprzeciwił się ojcu. Ona w każdej chwili może się uzależnić, jeśli już tego nie zrobiła. Życzę weny i czekam na kolejny x

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozumiem Davida. Naprawdę rozumiem go i jego intencje. Uważam jednak, że za słabo zna swoją siostrę, by móc podejmować takie decyzje bez jej wiedzy. Sprawił, że oboje, Natasha i Justin, nienawidzą się, a jednocześnie cierpią ze swojego powodu. I to za sprawą jednego, czy raczej dwóch, drobnych kłamstewek. Jedną, nieodpowiednią decyzją, mimo dobrych intencji, David przyczynił się do czegoś bardzo złego. Martwię się bardzo o Justina, o tego młodego, niezwykle wrażliwego mężczyznę, który jak za dotykiem magicznej różdżki stracił jedyny powód do uśmiechu. Martwię się też o Natashę, która coraz bardziej popada w jeden z najgorszych nałogów. Ludzie powinni mieć coś w postaci maleńkiego medalika przywieszonego do łańcuszka, bądź umieszczonego w pierścionku, coś, co jasno i wyraźnie pokazałoby człowiekowi, że jego decyzja sprowadzi go na dno. Coś, jakby czerwone światło. Stój. Nie idź dalej. Nie zagłębiaj się w to. To ci zniszczy życie.
    Z pewnością uratowałoby to wiele zagubionych dusz.
    Weny:(<3
    three-months.blogspot.com
    shy-boy-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Wczoraj wieczorem przeczytałam wszystkie dotychczasowe rozdziały, ale nie byłam w stanie skomentowac, bo najzwyczajniej w świecie ryczałam jak głupia. Nie mogę uwierzyc we wszystko co sie dzieje. Ten ostatni rozdzial złamał mi serce. Nie wierzę, że David mógł postąpić w ten sposób. Przecież oni się kochają do jasnej cholery, jak mógł sprawić, że teraz oni się nienawidzą. To nie może się tak skończyć. Szybko musisz zrobić coś, żeby do siebie wrócili, bo inaczej moje serce pęknie.
    Wiesz co najbardziej kocham w tym opowiadaniu. To, że pokazujesz jak ważny jest szacunek do drugiego człowieka i że ocenianie kogoś jedynie po wyglądzie jest bardzo niesprawiedliwe. Oczywiście kocham też Justina, bo to on sprawia, że w moich oczach pojawiają się łzy. Traktuje Natashe z ogromnym szacunkiem, jest dla niej delikatny, choc tak naprawdę mógłby jąwykorzystać przy pierwszej okazji. Ona jest dla niego naprawdę ważna i tak strasznie bym chciała, żeby byli razem, żeby wspólnie spełniali marzenia, bo oboje na to zasługują, a Justin w szczególności, po tym przez co przeżył, po tym, jak musiał znosić obmacywanie starych pedałów. To jest obrzydliwe i nawet nie chcę się zagłębiać bardziej w to co on musiał czuć, bo zaraz znowu wybuchnę płaczem.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i oczywiście informuj mnie :)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. a już polubiłam jej brata......

    OdpowiedzUsuń
  18. David zrujnował wszystko ;(

    OdpowiedzUsuń